Misja do spełnienia.

Jest dobrą rzeczą kiedy każdy nowonarodzony chrześcijanin ma swój własny kościół, do którego regularnie uczęszcza i z którym jest związany. Każdy kościół czy zbór lokalny ma swój początek – narodziny, jak również kolejne stadia rozwoju. Po narodzinach, następnym takim stadium jest niemowlęctwo i dzieciństwo. I tak jak w życiu człowieka jest to okres bardzo ważny, tak i w życiu kościoła. Jest to czas, w którym uczymy się podstawowych zasad odnośnie siebie i swojego otoczenia. Uczymy się odróżniać dobre od zlego, poznajemy co to znaczy być kochanym lub odrzuconym. I to czego nauczymy się w tym pierwszym stadium ma bardzo wielki wpływ na kształtujący się w nas charakter, czy to u jednostki czy u całości jako zboru.
Następnym szczególnym okresem w życiu człowieka i zboru jest okres dojrzewania. Jest to okres, w którym zaczyna ujawniać się nasz charakter i wszystko to co chłonęliśmy podczas naszego dzieciństwa. Zdarza się, częściej niż nie, że to właśnie wtedy wychodzi wiele błędów i braków w naszym charakterze. Jest to jednak okres, w którym jest jeszcze stosunkowo łatwo takie błędy poprawić i dopracować pewne braki. I mimo, że okres dojrzewania jest raczej trudnym okresem, powinien być wykorzystany do nakierowania i naginania osoby, która przez ten właśnie okres przechodzi. Niestety czasami gdy presje są duże i opór stanowczy, jest to okres, w którym łatwo jest się poddać i pójść na kompromis. Taka jednak postawa jest bardzo nieprawidłowa i często prowadzi do o wiele wiekszych problemów w dalszym, czy już dorosłym życiu osoby, czy zboru. Czemu o tym mówię?
Pierwszy List Piotra 2 rozdział i 5 wiersz mówi, że my ( czyli zborownicy) jesteśmy żywymi kamieniami, które budują się w dom duchowy. A to oznacza, że każdy z nas ma misję do spełnienia, a zatem od każdego z nas zależy to, w jaki sposób nasz zbór przejdzie przez okres dojrzewania i jaki będzie końcowy rezultat tego okresu. Każdy z nas jest cegłą w budowli. Jeśli cegła, którą jesteśmy, jest luźna i pozwalamy na to by każdy, kto obok nas przechodzi mógł nas wyciągnąć i zajrzeć do środka, to nie spełniamy dobrze swojej misji. To jest tak jak w rodzinie. Jest rzeczą bardzo złą, kiedy wystawiamy słabości czy upadki naszych domowników przed obcych na pośmiewisko. Lecz jak rodzina, musimy sobie pomagać, podnosić się nawzajem, czuć się ze sobą bezpiecznie, pewnie i swobodnie, abyśmy mogli sie dalej budować. Niestety jeśli jest miedzy nami luźna cegła, to relacja zostaje przerwana, domownicy (zborownicy) cierpią, a Zły cieszy się, bo ma którędy wejść i zrobić popłoch.
Każda cegła w murze ma dwie strony: wewnętrzna i zewnętrzna. I są to dwie różne strony choć cegła jest jedna. I nawet jeśli mocno siedzimy w murze, nawet wtedy, możemy siać destrukcję. Nie tylko nasz wygląd od wewnątrz (opisany juz wyżej) jest ważny. Nie powinniśmy zapominać jak ważny jest nasz wygląd od zewnątrz. Jeśli budynek z zewnątrz się nam nie podoba, to nas przecież nie interesuje jak wygląda wewnątrz. Tak właśnie jest ze zborem. Jeśli jesteś cegłą w murze to nie tylko ten, który jest wewnątrz budynku wie, że należysz do tego muru, ale i ten na zewnątrz. Wszystko to co robimy poza zborem, czy nam się to podoba czy nie, ma ogromne znaczenie dla tych wewnątrz jak i tych na zewnątrz. I na tym własnie polega twoja, bracie i siostro, i moja misja. To o czym mówimy, jak się zachowujemy, z kim przebywamy, do jakich miejsc się udajemy, jakimi pracownikami czy uczniami jesteśmy, jaką mamy reputację, i wiele wiele innych rzeczy, nie jest tylko naszą prywatną sprawą. Dla kogoś z zewnątrz nasze życie może zaważyć na wiecznej przyszłości: piekielnej lub niebiańskiej, a to nie są przelewki. Jeśli nasze życie nie jest odzwierciedleniem życia Chrystusa, to możemy spowodować, że ktoś nigdy nie pozna Jego miłości, nigdy nie doświadczy Jego przebaczenia, nigdy nie doświadczy mocy uwolnienia i życia wiecznego w Raju. Tylko dlatego, że nasze życie to nasza sprawa. To również ciągnie za soba kolejne konsekwencje. Przez naszą osobę nasz zbór nie będzie mógł się normalnie rozwijać. Czasem wystarczy jedna krzywa cegła aby zniechęcić przechodnia by wszedł do środka. Oby nikt z nas nie był taką krzywą cegłą, gdyż wtedy wszyscy ci którzy są w środku są ograbieni, i same niebo ograbione jest z radości, gdy jeden grzesznik się nawraca. Tylko dlatego, że zaniedbalismy to jak nasza cegła wygląda od zewnątrz. Tylko dlatego, że jest nam może tak wygodnie.
Jednak Bóg powołał swój kosciół do tej właśnie misji aby budował sam siebie w miłości, a to oznacza, że wciąż potrzebne są nowe cegły.
Czy chcesz budowac?


Justyna Wojtasinska

0 Komentarzy

Dodaj Komentarz

Zapraszamy

adres

4807 State Rd. Cleveland,

OH 44109

Kontakt
Nabożeństwa

Niedziela 10:00

Środa 19:00

Znajdz nas