Edward Raciniewski

Edward Raciniewski

Bóg uzywa róznych sposobów, by pozyskac czlowieka do swojego Królestwa, tak jak róznymi sposobami przemawial do naszych przodków przed wiekami i w nieodleglej przeszlosci.

Przemówil tez do mnie w okreslonym dla siebie czasie i w okreslony sposób. Wierzylem na swój sposób w Boga, którego wydawalo mi sie, ze odnajduje w róznych ceremoniach koscielnych. Balem sie Go i czulem dla Niego respekt, który wyrobila mi moja babcia poprzez opowiadanie zyciorysów swietych i historie z jej zycia, niekiedy drastyczne i nieprawdopodobnie realne oraz bliskie moim wlasnym przezyciom. Bylem zadowolony z tego co mialem, i nie szukalem nic wiecej, dopóki w moim domu nie wydarzyla sie tragedia. Moi rodzice sie rozwodzili. Wiedzialem, ze ojciec jest alkoholikiem i krzywdzi mame i rodzenstwo, ale pomimo tego odczuwalem potrzebe posiadania dwojga rodziców. Wtedy to zaczalem myslec powaznie o Bogu i moim istnieniu na ziemi. Nikt nie mógl mi dac odpowiedzi na nurtujace mnie pytania odnosnie Boga i mojego zycia. Przywódcy religijni kosciola, do którego nalezalem byli bezradni w swych odpowiedziach, a ich sugestie tylko poglebialy moje watpliwosci. Bylem bardzo religijny pomimo biedy, w jakiej musialem zyc po rozwodzie rodziców. Chodzilem bardzo czesto do kosciola i uczestniczylem w mszach prawie codziennie. Ale uczestnictwo w mszach oraz gleboka religijnosc nie dawaly mi poczucia odprezenia i nic nie pomagaly w tym, by moje zycie bylo moralne, czyste, swiete, jak je sobie wyobrazalem. Wrecz przeciwnie, im czesciej bralem udzial w praktykach religijnych, tym gorzej zylem nie tak jak przystoi chrzescijaninowi. Mialem glebokie odczucie, ze wystarczy jak jestem uczestnikiem mszy, bo i tak mocno poswiecam sie dla Boga, a reszte zycia musze jakos wykorzystac dla siebie. Z tym przeswiadczeniem przezylem sporo lat, nie rozdrabniajac sie na mniejsze sprawy, jakimi byly Boze sprawy. Mysle, ze Bóg widzial moje pragnienie i zmagania, dlatego wyszedl im naprzeciw, prowadzac mnie do siebie etapami.

Po raz pierwszy uslyszalem gloszona ewangelie w audycji przez Radio Monte Carlo. Nigdy wczesniej nie mialem takiej mozliwosci, bo mieszkalem w malej wsi, a tam z ewangelia nikt nie dotarl, z wyjatkiem fal radiowych. Sluchalem tych audycji przez dlugi czas az w koncu napisalem, by przyslali mi Nowy Testament, który czesto reklamowali, ze wysylaja za darmo. Czekalem dwa miesiace, az w koncu go otrzymalem. Radosc byla wielka, cala rodzina sie zeszla, by go ogladac bo czegos takiego w calym swoim zyciu nie widzieli.

Zaczalem go czytac tak jak mi zasugerowano od Ewangelii Jana i tu pojawil sie dosc powazny problem, a mianowicie nie pasowalo mi to, co czytalem z tym co w swoim zyciu sam sobie wytyczylem. Jezus byl uleglym swojemu Ojcu we wszystkim, co mi sie bardzo nie podobalo. Nikomu nie chcialem byc posluszny ani nie chcialem by ktos mnie sluchal. Mialem swoja filozofie zycia. Odstawilem wiec Nowy Testament i poszedlem swoja droga. W miedzyczasie moja babcia, kobieta wybitnie religijna, zaczela czytac ta ksiege, a po przeczytaniu jej zdecydowala stanowczo, ze znalazla Jezusa w zyciu i nie wróci juz do religii katolickiej. Wydala sasiadom wszystkie swiete obrazy, a zaczela czcic zywego Boga. To spowodowalo prawdziwa rewolucje w naszym domu, tym bardziej, ze babcia z nami mieszkala. Prawie codziennie zbierala nas wokól radia do sluchania audycji radiowych Glosu Ewangelii. Konsekwentnie mówila nam o Bogu, Jezusie, zbawieniu i innych podobnych sprawach. Byly momenty, kiedy mi to przeszkadzalo i dokuczalem babci. Ona jednak nie obrazala sie i trwala przy swoim. Spiewalem z nia piesni, które namietnie kazdego dnia nucila. Sluchalem, jak czytala Nowy Testament, a wszystko to bylo dla mnie niezrozumiale.

Bóg znalazl inny sposób, by zblizyc sie do mnie, wysylajac mnie na Slask, bym przez pewien okres zyl posród wierzacych ludzi. Poznalem tam wielu wspanialych wierzacych, miedzy innymi brata Karela, który w tym czasie przewodzil malym zborkiem domowym w Katowicach. Tam tez mialem okazje blizej poznac Boga i Jego Slowo. Wyjezdzajac bylem zbudowany duchowo, ale nic wiecej. Wrócilem do moich przyjaciól i zaraz zapomnialem o duchowych przezyciach.

Wydawaloby sie, ze to koniec z czlowiekiem, który poznal dobrze Slowo Boze, widzial dowody Bozych cudów w nawróconych osobach, nawet bliskich, a jednak jego serce pozostawalo obojetne na to wszystko. Dla Boga to byl dopiero poczatek Jego dzialania w moim zyciu. Poslal mnie do wojska. Tam przezylem trudne chwile. Stracilem wolnosc, która tak wiele dla mnie znaczyla, musialem sluchac ludzi, których uwazalem za bardzo prymitywnych i prostackich i robic wszystko, co mi rozkaza, uczyc sie tego, czego nie lubilem. To wszystko razem wziete doprowadzalo mnie do depresji i zupelnego zniechecenia. Przestalem widziec jakikolwiek cel w zyciu, a zaczela sie zwykla egzystencja.

Wtedy przypomnialem sobie o slowach z Biblii, ale jej nie mialem, tym bardziej ze w tym czasie nie mozna bylo miec takiej literatury w wojsku, bylo to surowo zabronione. Napisalem do mamy i wujka by mi jakis maly Nowy Testament przyslali. Po jakims czasie zdobylem taki miniaturowy Nowy Testament i po kryjomu zaczalem go czytac. W niezrozumialy dla mnie sposób te same slowa teraz mialy dla mnie sens. Czytalem tak czesto, jak to bylo mozliwe. Tam oddalem swoje zycie Jezusowi. Nie moge okreslic dnia ni godziny, ale wiedzialem, ze nie ma dla mnie innej drogi w zyciu niz ta za Jezusem z wlasnym krzyzem na barkach na codzien.

Pewnego dnia szlismy kompania z lopatami na ramieniu przez male miasteczko na Mazurach – Bartoszyce. Przez ulamek sekundy katem oka zauwazylem w glebi jednej z bram napis – cytat z Biblii. To dodalo mi takiej otuchy i radosci, ze chcialem zaraz o tym wszystkim kolegom powiedziec. Tu jednak dostalem kubel zimnej wody na glowe, ale radosc pozostala, ze sa tutaj ludzie, z którymi bede mógl nawiazac jakis kontakt. Pierwsza przepustka po tym wydarzeniu byla przeznaczona na poszukiwania tego tajemniczego miejsca. W koncu je znalazlem. Byl to maly zbór Kosciola Baptystów w Bartoszycach. Pastorem byl sympatyczny starszy brat, który po przedstawieniu sie, przyjal mnie bardzo serdecznie i ugoscil jako biednego zolnierza. Od tego czasu, jak tylko mialem przepustke, chodzilem do tego zboru. Bylo to dla mnie pewne schronienie, gdzie moglem odpoczac przy rozmowie po trudach zolnierskich.

Po pól roku sluzby w Bartoszycach zostalem przeniesiony do koszar w Gdansku – Wrzeszczu. Tam mialem wiecej swobody, prawie co niedziele moglem chdzic do zboru przy ulicy Menonitów w Gdansku. Spolecznosc z ludzmi wierzacymi sprawiala mi ogromna radosc, tak ze z ogromna niecierpliwoscia oczekiwalem kolejnej niedzieli. Tam poznalem duzo wartosciowych ludzi, którzy okazali mi wiele serca, jak siostra Kudzinowa, która zapraszala mnie na obiady, rozmawiala ze mna i spiewala swoje piesni.

Tak minal rok sluzby w wojsku i Bóg pozwolil mi wrócic do domu. Tam czekala mnie mila niespodzianka. Moja mama i siostra przyjely Pana Jezusa jako swojego osobistego Zbawiciela. Chrzest przyjmowalismy w trójke w Bydgoszczy podczas otwarcia nowej kaplicy.

Od tego czasu sluze Jezusowi na tyle, na ile on mnie wyposazyl w swoje dary. Nadal jestem do Jego dyspozycji i staram sie byc wystarczajaco elastyczny, by nagiac sie pod Jego wole i Jego prowadzenie nawet tam, gdzie nie wydaje mi sie to logicznie prawdopodobne.

Pewien madry czlowiek powiedzial, ze Bóg zawsze daje najlepsze tym, którzy Jemu pozostawiaja wybór.

Edward Raciniewski

 

Zapraszamy

adres

4807 State Rd. Cleveland,

OH 44109

Kontakt
Nabożeństwa

Niedziela 10:00

Środa 19:00

Znajdz nas